LEGENDY - POTWÓR PUSZCZAŃSKI
Działo się to bardzo dawno, w zamierzchłych czasach, kiedy państwo Dreamland jeszcze nie istniało, na terenie naszego miasta rosła ogromna puszcza. Zamieszkiwał ją potworny stwór, który raz w miesiącu pod osłoną nocy atakował okoliczne wioski i zabijał mieszkańców, robiąc sobie z ich ciał ucztę. Ludzie bali się osiedlać w pobliżu i osady przenoszono coraz dalej i dalej od Puszczy. Tak więc potwór musiał wybierać się na polowania coraz dalej i zgłodniały dokonywał jeszcze większej masakry.Władca ówczesnego państwa, na którego terenie znajdowała się puszcza - Borbaronii wyznaczył wysoką nagrodę za pokonanie stwora. Początkowo śmiałków nie brakło, jednak z czasem niepowodzenia poprzedników zniechęcały rycerzy.
Pewnego dnia do stolicy zawitał wędrowiec z Południa. Na wieść o grasującym w Puszczy potworze udał się na audiencję do króla i rzekł:
-Panie, przybywam z daleka i szukam swojego miejsca na świecie. Gdybyś raczył podarować mi 10 hektarów ziemi oraz rękę swojej najmłodszej córki, o której urodzie głoszą plotki...
Król zaśmiał się gromko:
-A cóż ty mi takiego dobrego uczyniłeś cudzoziemcze, że mam cię tak hojnie obdarować? - spytał.
-Jeszcze nic, panie - ciągnął dalej wędrowiec. - Ale pokonam potwora.
Król spoważniał, spojrzał na obieżyświata i odrzekł, że da mu to, o co ten prosi i więcej, jeśli Południowiec dotrzyma danego słowa.
Tak więc następnego dnia tajemniczy mężczyzna zebrał swój ekwipunek i wyruszył w kierunku Puszczy. Było to niedługo po ostatnim napadzie, więc stwór powinien spokojnie trawić pod osłoną drzew. Jednak las był wielki, więc niełatwo było go w nim odnaleźć - minęły dwa dni zanim Południowcowi się to udało.
Potwór leżał na ogromnej polanie, wygrzewając się w słońcu. Jego wielkie cielsko drgało lekko, w rytm oddychania. Wędrowiec obszedł go cichutko dookoła szukając miejsca, gdzie naturalny pancerz stwora nie jest tak mocny. W końcu znalazł jakby bliznę na brzuchu olbrzyma i nie czekając ani chwili dłużej strzelił w nią. Niestety nie trafił i strzała odbiła się od pancerza budząc potwora. Zanim Południowiec znążył cokolwiek zrobić stwór połknął go w całości.
W środku panowały ciemności, ale bystre oczy mężczyzny wypatrzyły starą bliznę od wewnątrz. Miecz przebił potwora, a wędrowiec wydostał się na zewnątrz przez otwór, który przy tym powstał. Zanim stwór padł trupem na ziemię spojrzał z niedowierzaniem na zwycięzce. Południowiec wyrwał martwemu wrogowi kieł na dowód dla króla, po czym wrócił do stolicy. W mieście zapanowała radość, wysławiano bohaterstwo wędrowca, a wśród wielu hucznych zabaw najwspanialszą było wesele pięknej królewny i Południowca.
Legenda została opublikowana w II numerze LOTH.